.

.

Definicja

Happy slapping to określenie krótkich filmików kręconych za pomocą telefonów komórkowych, najczęściej z ukrycia. Głównych bohaterów jest zwykle dwoje. Pierwszy, jest dowolnie napotkaną osobą, która niczego się nie spodziewa i nie ma pojęcia, że właśnie przeżywa swoje 5 minut sławy (być może również ostatnie 5 minut w ogóle). Nazwijmy ją "ofiarą". Drugą, jest osoba realizująca scenariusz i pomysł reżysera (najczęściej będąc tymi trzema postaciami naraz). Nazwijmy ją "oprawcą".

Na czym polega?

Scenariusz opiera się na wykorzystaniu maksymalnej ilości elementów przemocy na ofierze.
Im bardziej boleśnie i im bardziej ofiara się wyrywa i krzyczy, tym większe szanse na podwórkowego "Złotego Lwa" wręczonego przez zachwyconych kolegów z rewiru. Oczywiście, na tym nie koniec radosnej produkcji filmowej, komórkę bowiem posiada każdy szanujący się „ziomal" i walka o tytuł pierwszego reżysera na osiedlu nigdy się nie kończy.

Krótka historia

Pierwsze wzmianki pojawiły się w 2005 roku w Londynie. Za ojczyznę happy slappingu uważa się Wielką Brytanię (najwyraźniej bezstresowe wychowanie wywołuje tęsknotę za karami cielesnymi). Wiosną 2005 roku było jednak jeszcze spokojnie  -  happy slapping polegał na policzkowaniu przypadkowych osób. Filmik o dość jasno obrazującej przekaz filmu nazwie - „Bitch Slap" („Policzkowanie zdziry") - stał się z miejsca niezwykle popularny. Wprawdzie policja ścigała slappersów i konfiskowała telefony, ale komórki były tanie jak barszcz, a slappersi umieli szybko biegać.

Lżejsza forma?

Druga forma happy slappingu - ta nieco bardziej bezpieczna (przynajmniej dla osób które nie chcą zostać gwiazdami Youtube) to żarty i dowcipy na miarę takich hitów jak „Jackass" czy „Dirty Sanchez". Filmiki obrazują więc skoki z wysokości bez zabezpieczenia, wkładanie komórek do mikrofalówek, przykładanie języka do metalowego słupa na mrozie a następnie jego odrywanie, zrzucanie ciężarów na stopę i wszystko co tylko może przyjść do głowy znudzonej życiem młodzieży.
Niektóre elementy takich zabaw proponuje też telewizja (przodują w tym programy stacji MTV).

Z Naszego podwórka

Jak się okazuje, Polacy byli lepsi niż Brytyjczycy. Nie w 2005 roku a już w 2003 powstał bowiem filmik, który śmiało można uznać za dość odważny happy slapping, choć na szczęście nikt podczas kręcenia nie został ranny. Mowa o słynnym męczeniu nauczyciela przez uczniów toruńskiego technikum, który to filmik swego czasu emitowany był w każdej stacji telewizyjnej (niewątpliwie przyczyniając się do wzrostu popularności twórców filmiku i zwiększenia upokorzenia anglisty). Filmik kręcony był też zwykłą kamerką nie zaś kamerką w telefonie komórkowym, co nie zmienia faktu iż nosił wszelkie znamiona happy slappingu.

Każdy kto chce się przekonać, że happy slapping w Polsce funkcjonuje, może wejść na youtube lub dowolnego HUB'a osiedlowego i przekonać się naocznie. Obyście tylko nie znaleźli się nigdy na stanowisku ofiary happy slappingu. Jednym z ostatnich co bardziej głośnych filmów komórkowych o opisywanej tematycejest film uczniów ze szkoły w Rykach, którzy znęcali się nad swoim profesorem.
Rzeczywistość jest niestety smutna  -  coraz lepsze komórki z coraz lepszymi kamerami i coraz lepszym i szybszym dostępem do internetu będą wspomagać rozwój takich zjawisk jak happy slapping. I niezależnie czy nam się to podoba czy nie, zawsze znajdą się ludzie, którzy zechcą być sławni tylko dlatego że mają w ręku telefon komórkowy z aparatem 5 megapikseli.

Przyznawać się!

No dobrze, a teraz przyznajcie się - nagrywacie i oglądacie? Czy happy slapping rzeczywiście jest waszym zdaniem zabawny? I jak często trafiacie na takie filmiki (bądź sytuacje) a może ktoś z Was był ofiarą jakiegoś „żartu" kolegów?